"Wyjazd mają o 7, wstaję koło 6.
Ubieram się i pędzę pod jej dom.
-Cześć skarbie!- mówię radośnie."
......................................................................................
-On-
Ona biegnie rozpromieniona, wpada w
moje ramiona, a ja daje jej małego buziaka w czółko. Przedstawiam
się jej rodzicom, którzy do tej pory na pewno sporo o mnie słyszeli, ale nie widzieli i wraz z nimi odwożę ją na miejsce zbiórki. W
samochodzie panuję naprawdę miła atmosfera, ma bardzo
sympatycznego tatę, jak i mamę. Zdaję mi się, że nie będę miał żadnego problemu z porozumieniem się z nimi. Słyszałem wiele historii, o których dziś się przekonałem.
Wsiada do autokaru, machamy jej na pożegnanie. Pojazd oddala się, a ja postanawiam
przedstawić pomysł jej rodzicom, chyba nie będą źli, a tym bardziej negatywnie nastawieni.
-Przepraszam mogę zająć jeszcze
chwilę?
-No oczywiście. O co chodzi, mów
szczerze.
-Chciałbym zrobić taką małą
niespodziankę dla Emmy, na dzisiejszym meczu. Znamy się już pewien okres czasu. Wychodzimy, piszemy, naprawdę coś do siebie
czujemy. Ten dzień zdaję mi się jakże odpowiedni, na to, żeby
poprosić ją o bycie moją dziewczyną, jeśli państwo wyrazili by
zgodę.
-Co tu się zastanawiać. Opowiadała
nam sporo, przynosisz jej bardzo dużo szczęścia,
radości, wnosisz wiele nowych rzeczy. Nie mamy nic do gadania. -
mówi jej mama.
-Tylko masz mi obiecać, że nie
zranisz jej pod żadnym względem.- stwierdza jej ojciec, nie dziwię
się jemu sam bym tak zrobił.
-Tak, obiecuję, tu i teraz.
Potrzebuje, jednak środku transportu, a aktualnie moja mama jest w
pracy i nie ma jak mnie zawieść.
-No dobrze, zadzwonię tylko do swojej
firmy i jedziemy wszyscy razem.
Jak bardzo ucieszyłem się, że
odebrali to tak, a nie inaczej.
Wsiadam i jedziemy.
-Ona-
Jejku, jaki on jest kochany. Przyjechał
specjalnie z rana wyłącznie do mnie, żeby mnie pożegnać. Dał mi siły na
cały dzisiejszy dzień, szkoda, że nie będzie go przy mnie.
Ciesze się z tego jak odebrali go moi
rodzice, nie mieli kompletnego problemu, z tym, żeby go zabrać, a mnie podwieźć na zbiórkę. Polubili go od pierwszego wejrzenia, nawet opowiadali mu jakieś
historie w czasie drogi.
Dojeżdżamy właśnie na halę.
Stresuję się, bo to mój pierwszy wyjazd z drużyną, nie tak
ważny, ale jednak ma wpływ na to jak potoczy się nasz dalszy los i
w jaki sposób będzie ułożony nasz terminarz.
Trener stwierdza:
-Dziewczyny, i te stare i te nowe, nieważne jak to zabrzmiało!
Pamiętajcie skupiajcie się, ale nie przejmujcie się, jeśli coś
nie wyjdzie. To dopiero pierwszy mecz. Będziemy jeszcze ciężko
pracować tym składem na jakiekolwiek sukcesy. Głowy do góry!
Zaczynamy biegać wokół sali,
rozgrzewać nadgarstki i wszystko co potrzebne.
Wiara w siebie, jest najważniejsza!
-On-
Jesteśmy na miejscu, widownia jest
spora. Akurat przypadkiem widzę jej trenera, wraz z rodzicami
Emmy, tłumaczymy jaka jest sytuacja i czy można by było zrealizować
ustalony plan.
-Ojej, ktoś tu będzie miał
niespodziankę. No pewnie! Siadajcie na samej górze trybun, żeby
zbytnio was nie widziała, a pod koniec meczu, poprosimy wszystkich o
nie wychodzenie, a na dodatek poproszę pewną zaufaną osobę, żeby
włączyła klimatyczną muzykę i masz tam zatańczyć z nią. Umowa?!
-Umowa.. - stwierdzam przytakująco.
Wspinamy się na górne rzędy,
odnajdujemy miejsca i skupiamy się na meczu.
Zaczynają się krzyki, płacze,
radość, jej drużyna wygrywa, wszyscy jesteśmy dumni.
Przyznaje się:
-Strasznie się stresuje. Boję się, że mi
nie wyjdzie.
-Ej chłopie twardy jesteś, dasz radę.
- mówi jej tata i klepie mnie po ramieniu. Szkoda, że mój własny ojciec mnie tak nie zmotywuje.
On zaś dodaje mi to otuchy.
Mecz zbliża się ku końcu. Wszyscy
szykują się do wyjścia, jednak rozlega się głos.
-Prosimy o pozostanie na miejscach i
nie wychodzenie z sali.
Wszyscy spokojnie siadają na
miejscach, a ja schodzę powoli po schodach.
Robi się cicho, wszystkie siatkarki
rozchodzą się, zostaję tylko ona, zdziwiona, chcę już iść, ale
widzi mnie. Podchodzę do niej, rozlega się głośna, ale spokojna,
wolna muzyka.
Podaję jej rękę i zapraszam do
tańca, tak jak obiecałem. Ona nie sprzeciwia się i pogrążamy się
w muzyce.
Mija to tak szybko, dźwięki ucichają,
a całe trybuny wstają, klaszczą, wiwatują. Wychodzi jej trener i
mówi:
-Przychodzi taki moment w życiu
każdego z nas, że poznajemy osobę, która miesza nam w głowie.
Czujemy obowiązek, który wspomina o wierności, spędzania razem
czasu, wzajemności i pomocy. Tak o to przez nasz ośrodek sportowy,
gdzie nie trenują tylko obecne tu siatkarki, również piłkarze,
koszykarze, połączył tych młodych ludzi. Uczymy ich wytrwałości
i pewności siebie w tym co robią. Teraz nie przedłużając już,
chciałbym oficjalnie ogłosić obecnym tu ludziom, że o to ta młoda
kobietka, i ten dorastający mężczyzna stają się parą, jeszcze
nie małżeństwem, ale kto wie.- zaśmiał się.- Poproszę o
gromkie brawa.
Widzę tyle uśmiechniętych ludzi.
Sala zaczyna robić się powoli pusta.
-Ona-
Rozpoczynamy mecz, nie jest prosto.
Przeciwnicy starannie i efektownie odbijają każdy rzut, nie
zaskakuje ich żadna zagrywka. Mimo naszego powątpiewania w pewnym
momencie, doprowadzamy rozgrywkę do końca i to z wygraną. Czuję
tęsknotę za nim.. czemu go tu nie ma.
Nagle z głośników rozlega się
komunikat:
-Prosimy o pozostanie na miejscach i
nie wychodzenie z sali.
O co może chodzić? Wprowadza mnie to
w zmieszanie. Próbuję przyłączyć się do grupy moich koleżanek,
jednak one się oddalają, a ja obracam się i na schodach widzę
podążającego w moją stronę Alana. Tak to on?! Czy ja mam omamy?!
W sali panuję cisza, którą przerywa kojąca, spokojna, idealna do
wolnego tańca, muzyka. Podchodzi do mnie.
-Czy mogę poprosić panią do tańca?
Nie mam nic do gadania. Przytulam się
i jestem pogrążona w tańcu.Było tak cudownie, że
nawet się nie obejrzałam, a to już koniec i właśnie cała
sala klaszcze dla Nas!
Z daleka zauważam również moich
rodziców, którzy posyłają mi uśmiech. Na środek wkracza trener
wygłaszający przemowę, która naprawdę była szczera, wywołała
we mnie takie.. wiedziałam, że mogę na nich wszystkich polegać,
dają mi taką siłę.. Sala pustoszeje, rodzice gdzieś znikają.
Zostaję sama, tylko z nim. Patrzy mi się w oczy po czym pyta:
-Emma, wiesz jak bardzo mi na Tobie
zależy, specjalnie dla Ciebie tu przyjechałem. Chciałbym Cię
spytać, jeszcze nie o to czy zostaniesz moją żoną- zaśmiał się.
- ale czy zostaniesz moją jedyną wybranką, potocznie zwaną
dziewczyną?
Humor jemu dopisuje, jak zwykle, ale co
tu zwlekać.
-Tak zostanę tą jedyną, a ty moim
jedynym i najukochańszym.. - zakręciła mi się łezka.
-No co to za płakanie, kochanie ciesz
się.
Po czym, dostaje namiętnego buziaka.
Jak ja go kocham..
Wychodzimy, za drzwiami dostaję masę
gratulacji, od rodziców, trenera, dziewczyn.. wszyscy są
naprawdę ah.. brak aż słów!
-On-
Jestem dumny. Zrobiłem to. Poprosiłem
ją.. już oficjalnie jesteśmy razem. W końcu nie będę sam. Ona
jest moim całym światem, co bym bez niej zrobił.
Czekam, aż przebierze się i wyjdzie
do nas znowu.
-Widzisz mówiłem Ci! Dałeś radę?
Dałeś! Tylko teraz pamiętaj o naszej umówię,bo jak ją złamiesz
to masz problem młody.. aj masz..- powiedział jej ojciec.
-Tak jak wcześniej wspomniałem i
obiecałem państwu, nie skrzywdzę jej pod żadnym względem. W
końcu to ta jedyna..
Ona wychodzi. Podchodzę, łapię za
rękę i wychodzimy z budynku. Pakujemy się do samochodu, aby
szybciej dotrzeć do miasta i mieć czas tylko dla siebie. Podczas powrotu nie ma smutków, wszyscy są zadowoleni.
Szkoda, że u mnie już tak nie ma. Nie mogę żyć przeszłością,
ale właśnie muszę się pochwalić mamie!
Ja: Mamo. Możesz być dumna. Jesteśmy
razem. Obiecałem, że nie zranię.
Mama: Brawo. :) <3 Kocham Cię
pamiętaj..
Wiedziałem, że wtedy dla mamy zrzedł
humor, bo przypomniała sobie o tym co było z tatą. Byłem pewny,
że to właśnie ona najbardziej trzyma kciuki za Nas.
...............................................
Witajcie!
Mam nadzieję, że część się spodobała, chciałabym podkreślić, że dzisiejszy rozdział dedykowany jest Patrycji, z okazji jej urodzin. Również życzę Wam Wesołych Świąt, które już tuż tuż!








