wtorek, 20 grudnia 2016

Przeznaczeni 5.

"Wyjazd mają o 7, wstaję koło 6. Ubieram się i pędzę pod jej dom.

-Cześć skarbie!- mówię radośnie."
......................................................................................

-On-
Ona biegnie rozpromieniona, wpada w moje ramiona, a ja daje jej małego buziaka w czółko. Przedstawiam się jej rodzicom, którzy do tej pory na pewno sporo o mnie słyszeli, ale nie widzieli i wraz z nimi odwożę ją na miejsce zbiórki. W samochodzie panuję naprawdę miła atmosfera, ma bardzo sympatycznego tatę, jak i mamę. Zdaję mi się, że nie będę miał żadnego problemu z porozumieniem się z nimi. Słyszałem wiele historii, o których dziś się przekonałem.
Wsiada do autokaru, machamy jej na pożegnanie. Pojazd oddala się, a ja postanawiam przedstawić pomysł jej rodzicom, chyba nie będą źli, a tym bardziej negatywnie nastawieni.
-Przepraszam mogę zająć jeszcze chwilę?

-No oczywiście. O co chodzi, mów szczerze.

-Chciałbym zrobić taką małą niespodziankę dla Emmy, na dzisiejszym meczu. Znamy się już pewien okres czasu. Wychodzimy, piszemy, naprawdę coś do siebie czujemy. Ten dzień zdaję mi się jakże odpowiedni, na to, żeby poprosić ją o bycie moją dziewczyną, jeśli państwo wyrazili by zgodę.

-Co tu się zastanawiać. Opowiadała nam sporo, przynosisz jej bardzo dużo szczęścia, radości, wnosisz wiele nowych rzeczy. Nie mamy nic do gadania. - mówi jej mama.
-Tylko masz mi obiecać, że nie zranisz jej pod żadnym względem.- stwierdza jej ojciec, nie dziwię się jemu sam bym tak zrobił.
-Tak, obiecuję, tu i teraz. Potrzebuje, jednak środku transportu, a aktualnie moja mama jest w pracy i nie ma jak mnie zawieść.

-No dobrze, zadzwonię tylko do swojej firmy i jedziemy wszyscy razem.
Jak bardzo ucieszyłem się, że odebrali to tak, a nie inaczej.
Wsiadam i jedziemy.

-Ona-
Jejku, jaki on jest kochany. Przyjechał specjalnie z rana wyłącznie do mnie, żeby mnie pożegnać. Dał mi siły na cały dzisiejszy dzień, szkoda, że nie będzie go przy mnie.
Ciesze się z tego jak odebrali go moi rodzice, nie mieli kompletnego problemu, z tym, żeby go zabrać, a mnie podwieźć na zbiórkę. Polubili go od pierwszego wejrzenia, nawet opowiadali mu jakieś historie w czasie drogi.
Dojeżdżamy właśnie na halę. Stresuję się, bo to mój pierwszy wyjazd z drużyną, nie tak ważny, ale jednak ma wpływ na to jak potoczy się nasz dalszy los i w jaki sposób będzie ułożony nasz terminarz.
Trener stwierdza:
-Dziewczyny, i te stare i te nowe, nieważne jak to zabrzmiało! Pamiętajcie skupiajcie się, ale nie przejmujcie się, jeśli coś nie wyjdzie. To dopiero pierwszy mecz. Będziemy jeszcze ciężko pracować tym składem na jakiekolwiek sukcesy. Głowy do góry!
Zaczynamy biegać wokół sali, rozgrzewać nadgarstki i wszystko co potrzebne.
Wiara w siebie, jest najważniejsza!

-On-
Jesteśmy na miejscu, widownia jest spora. Akurat przypadkiem widzę jej trenera, wraz z rodzicami Emmy, tłumaczymy jaka jest sytuacja i czy można by było zrealizować ustalony plan.
-Ojej, ktoś tu będzie miał niespodziankę. No pewnie! Siadajcie na samej górze trybun, żeby zbytnio was nie widziała, a pod koniec meczu, poprosimy wszystkich o nie wychodzenie, a na dodatek poproszę pewną zaufaną osobę, żeby włączyła klimatyczną muzykę i masz tam zatańczyć z nią. Umowa?!

-Umowa.. - stwierdzam przytakująco.
Wspinamy się na górne rzędy, odnajdujemy miejsca i skupiamy się na meczu.
Zaczynają się krzyki, płacze, radość, jej drużyna wygrywa, wszyscy jesteśmy dumni.
Przyznaje się:
-Strasznie się stresuje. Boję się, że mi nie wyjdzie.
-Ej chłopie twardy jesteś, dasz radę. - mówi jej tata i klepie mnie po ramieniu. Szkoda, że mój własny ojciec mnie tak nie zmotywuje.
On zaś dodaje mi to otuchy.
Mecz zbliża się ku końcu. Wszyscy szykują się do wyjścia, jednak rozlega się głos.
-Prosimy o pozostanie na miejscach i nie wychodzenie z sali.
Wszyscy spokojnie siadają na miejscach, a ja schodzę powoli po schodach.
Robi się cicho, wszystkie siatkarki rozchodzą się, zostaję tylko ona, zdziwiona, chcę już iść, ale widzi mnie. Podchodzę do niej, rozlega się głośna, ale spokojna, wolna muzyka.
Podaję jej rękę i zapraszam do tańca, tak jak obiecałem. Ona nie sprzeciwia się i pogrążamy się w muzyce.
Mija to tak szybko, dźwięki ucichają, a całe trybuny wstają, klaszczą, wiwatują. Wychodzi jej trener i mówi:
-Przychodzi taki moment w życiu każdego z nas, że poznajemy osobę, która miesza nam w głowie. Czujemy obowiązek, który wspomina o wierności, spędzania razem czasu, wzajemności i pomocy. Tak o to przez nasz ośrodek sportowy, gdzie nie trenują tylko obecne tu siatkarki, również piłkarze, koszykarze, połączył tych młodych ludzi. Uczymy ich wytrwałości i pewności siebie w tym co robią. Teraz nie przedłużając już, chciałbym oficjalnie ogłosić obecnym tu ludziom, że o to ta młoda kobietka, i ten dorastający mężczyzna stają się parą, jeszcze nie małżeństwem, ale kto wie.- zaśmiał się.- Poproszę o gromkie brawa.
Widzę tyle uśmiechniętych ludzi.
Sala zaczyna robić się powoli pusta.

-Ona-
Rozpoczynamy mecz, nie jest prosto. Przeciwnicy starannie i efektownie odbijają każdy rzut, nie zaskakuje ich żadna zagrywka. Mimo naszego powątpiewania w pewnym momencie, doprowadzamy rozgrywkę do końca i to z wygraną. Czuję tęsknotę za nim.. czemu go tu nie ma.
Nagle z głośników rozlega się komunikat:
-Prosimy o pozostanie na miejscach i nie wychodzenie z sali.
O co może chodzić? Wprowadza mnie to w zmieszanie. Próbuję przyłączyć się do grupy moich koleżanek, jednak one się oddalają, a ja obracam się i na schodach widzę podążającego w moją stronę Alana. Tak to on?! Czy ja mam omamy?! W sali panuję cisza, którą przerywa kojąca, spokojna, idealna do wolnego tańca, muzyka. Podchodzi do mnie.
-Czy mogę poprosić panią do tańca?
Nie mam nic do gadania. Przytulam się i jestem pogrążona w tańcu.Było tak cudownie, że nawet się nie obejrzałam, a to już koniec i właśnie cała sala klaszcze dla Nas!
Z daleka zauważam również moich rodziców, którzy posyłają mi uśmiech. Na środek wkracza trener wygłaszający przemowę, która naprawdę była szczera, wywołała we mnie takie.. wiedziałam, że mogę na nich wszystkich polegać, dają mi taką siłę.. Sala pustoszeje, rodzice gdzieś znikają. Zostaję sama, tylko z nim. Patrzy mi się w oczy po czym pyta:
-Emma, wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy, specjalnie dla Ciebie tu przyjechałem. Chciałbym Cię spytać, jeszcze nie o to czy zostaniesz moją żoną- zaśmiał się. - ale czy zostaniesz moją jedyną wybranką, potocznie zwaną dziewczyną?
Humor jemu dopisuje, jak zwykle, ale co tu zwlekać.
-Tak zostanę tą jedyną, a ty moim jedynym i najukochańszym.. - zakręciła mi się łezka.
-No co to za płakanie, kochanie ciesz się.
Po czym, dostaje namiętnego buziaka.
Jak ja go kocham..
Wychodzimy, za drzwiami dostaję masę gratulacji, od rodziców, trenera, dziewczyn.. wszyscy są naprawdę ah.. brak aż słów!


-On-
Jestem dumny. Zrobiłem to. Poprosiłem ją.. już oficjalnie jesteśmy razem. W końcu nie będę sam. Ona jest moim całym światem, co bym bez niej zrobił.
Czekam, aż przebierze się i wyjdzie do nas znowu.
-Widzisz mówiłem Ci! Dałeś radę? Dałeś! Tylko teraz pamiętaj o naszej umówię,bo jak ją złamiesz to masz problem młody.. aj masz..- powiedział jej ojciec.
-Tak jak wcześniej wspomniałem i obiecałem państwu, nie skrzywdzę jej pod żadnym względem. W końcu to ta jedyna..
Ona wychodzi. Podchodzę, łapię za rękę i wychodzimy z budynku. Pakujemy się do samochodu, aby szybciej dotrzeć do miasta i mieć czas tylko dla siebie. Podczas powrotu nie ma smutków, wszyscy są zadowoleni. Szkoda, że u mnie już tak nie ma. Nie mogę żyć przeszłością, ale właśnie muszę się pochwalić mamie!
Ja: Mamo. Możesz być dumna. Jesteśmy razem. Obiecałem, że nie zranię.
Mama: Brawo. :) <3 Kocham Cię pamiętaj..
Wiedziałem, że wtedy dla mamy zrzedł humor, bo przypomniała sobie o tym co było z tatą. Byłem pewny, że to właśnie ona najbardziej trzyma kciuki za Nas. 

...............................................
Witajcie!
Mam nadzieję, że część się spodobała, chciałabym podkreślić, że dzisiejszy rozdział dedykowany jest Patrycji, z okazji jej urodzin. Również życzę Wam Wesołych Świąt, które już tuż tuż!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz