-Ona-
On składa mi zachęcającą propozycję, mamy
pobyć ze sobą, aż do wieczoru.Nawet nie miałam co się zastanawiać, byłam taka zachwycona, tylko mam nadzieje, że mama nie będzie miała mi za
złe.Póki możemy być razem, bardzo chcę z tego skorzystać
Ja. Mamusiu, jest sprawa. Mogę
wrócić wieczorkiem? Proszeee!
Mama. Hm, a czemu?
Ja: To taka okazja, że nie mogę
jej przegapić. Nie będę wracać sama, nie martw się. Buziaki <3.
Mama: No dobra, pogadamy jak
wrócisz, tylko nie szlajaj się taką późną nocą.. Buziaki!
Wychodzimy razem z kawiarenki, robi się
coraz ciemniej. Idziemy. Po paru minutach spaceru, wyczuwam, że
dostałam czymś w kurtkę. Odwracam się, widzę go ze śnieżką.
-O nie! Tak się chcesz bawić. -
wykrzykuję i rzucam w niego.
-O tak! Tak chcę się bawić, z Tobą
warto.
Zaczynamy wielką bitwę na śnieżki,
sprawia to mi tyle radochy, dawno się tak nie cieszyłam! Po chwili
jestem cała mokra od śniegu. Robi mi się coraz zimniej. Niestety moje ubrania trochę przemokły, może trochę to za mało powiedziane.
-No i co maluszku, wygrałem. - mówi
zadowolony.
Ja odruchowo wtulam się, bo dosłownie
zaczynam drżeć.
-Nie wiedziałem, że Ci tak zimno. Oj,
przepraszam..
Przytula mnie mocniej, kochane z jego
strony, ale się odegram za to w jakim stanie jestem ja i wszystko co do mnie zależy. Śnieg trafia pod jego koszulkę.
-Podobno jesteś gorącym chłopakiem
to chyba dla ciebie nie problem- wpadam w śmiech.
-On-
Śnieg ląduję za moją koszulką. Od razu do mojej głowy dochodzi sygnał : Ja
sobie na to nie pozwolę. Ona zadowolona biegnie w przeciwną stronę, jednak niech nie myśli, że jej nie dogonię! Łapię ją i biorę na ręce.
-No i kto tu teraz nie ucieknie?
Zaczyna wymachiwać nogami, ale ja jej
nie puszczam, po chwili wie, że nie ma szans.
-A kto tu powiedział, że ja chcę
uciekać – mówi rozbawiona Emma.
-No dobra, jak nie chcesz uciekać, to
nie ma problemu. Ale teraz nie licz, że Cię puszczę.
Jestem z nią tak blisko, to takie
skryte marzenie każdego chłopaka, ale nie chcę zrobić kroku za daleko. Posyłamy
sobie spojrzenia, nasze głowy się praktycznie stykają. Chciałby dać
jej buziaka, ale mam silna wolę, „załóżmy” i opanowuję się. Robię to tylko dla
niej, tylko, żeby się nie zraziła i została na dłużej.
-Ona-
Uciekam przed nim, ale czego ja się
spodziewałam. On trenuje parę razy w tygodniu, biega szybko i że
niby nie złapie takiej Emmy.. po chwili łapie mnie za biodra i podnosi
do góry. Próbuję się wyrwać, ale nie ma co, nie będę się wysilać. Zawijam się jak
małpka, jest tak wygodnie. Nasze ciała są tak blisko.. Chciałabym
czegoś więcej, ale to dopiero początek, nie ma co się łudzić.
Szkoda, że czas mija tak szybko. Ja chcę być z nim dłużej!
-Wiesz co.. zaraz będziemy musieli
wracać. - krzywię twarz, bo jednak nie chcę mi się iść do
domu.. wolę być z nim.
-No, ale się nie smuć chociaż
maleńka.
-Jak mam się nie smucić, weź ty..
coś nie umiem, wolałabym z Tobą jeszcze troszkę pobyć, a nie już się zmywać do domku... - mówię zrezygnowanie
-To może pora się nauczyć. Pomogę Ci w tym z chęcią, ale nie
martw się wychodzimy już niedługo, przynajmniej się postaramy! Jeśli będziesz tak łaskawa, to mogłabyś od razu dać
mój swój numer.
-A no oczywiście, już ci daję. -
chociaż to mi zostaje, ale będę za nim tęsknić.
Docieramy już pod mój dom, pora się
rozstać, ale ja tak bardzo..
-No więc tak tu właśnie mieszkam. -
wskazuje na dom stojący na brzegu ulicy.
-Na bogato widzę, no więc leć do
domku. Tylko wiesz, właśnie sobie przypomniałem.. bo w następnym tygodniu jedziemy
na ważniejszy turniej i może wyjść tak, że się nie spotkamy,
ale w kontakcie pamiętaj! Uśmiech!
Szkoda, że wszystko jest przeciwko mnie, akurat musi teraz jechać na jakieś głupie zawody, no ale cóż. Poczekam, przynajmniej będę z nim pisać sms-y!
Musimy się pożegnać. Ostatni raz
zerkam na niego, przytulam go i oddalam się..
Wchodzę do domu. Dochodzi do mnie, że
to działo się naprawdę.
-On-
Odprowadzam ją, odchodzi.
Wpatruje się tylko jak znika w oddali. Będę za nią tęsknić, jednak zawody są ważne, muszę się przygotować. Zdobyłem jej
numer, to już postęp. Niech się nie martwi będę do niej pisać,
chociaż tak częściowo zastąpię jej siebie. Wiem, że to na pewno nie zmieni wiele, ale liczy się moja dobra intencja. Teraz nie dowierzam! To zdarzyło się
naprawdę. Ona szczęśliwa, ja w sumie byłem zachwycony. Nosiłem ją
na rękach, bawiłem się.. tak bardzo brakowało mi czegoś takiego, a raczej kogoś takiego jak ona. Tego szczęścia nie widziałem u najważniejszego wzoru w moim życiu, rodziców.Po ich rozstaniu, miłość
dla mnie była troszkę skreślona, sam nie wiem czemu mój organizm tak zareagował. Przy niej wszystko jest
inaczej. Wracam, ale nigdzie mi nie spieszno. Podążam
rozświetlonymi uliczkami, jakie miasto nocą jest piękne, muszę ją
kiedyś zabrać na taki spacer. Wbijam jej numer i dodaje do
kontaktów zapisując pod nazwą „Ta jedyna”
Ja: Cześć maleńka. Dotarłaś cała
i zdrowa? :)
-Ona-
Tylko przekraczam próg drzwi, a mama zasypuje mnie toną pytań, tak jak obiecałam mam wszystko wyjaśnić. Tłumacze jej, a
ona nie ma problemu ze zrozumieniem. Od razu widzi jaka jestem
rozpromieniona i jaką sprawia mi to radość.
-No córeczko, jestem dumna. Oby coś
wyszło, a chociaż zdradzisz jak się poznaliście? Czy to jakiś sekret, ale mamusi zawsze możesz zdradzić!
-To śmieszna historia, a zarazem
bolesna, bo jak byłam na treningu, to on przypadkowo mnie potrącił
no i jakoś tak to wyszło.
-Ha. No widzisz, przypadek, a jednak!
Patrzę na wyświetlacz telefonu, a tam
wiadomość.
Ktoś: Cześć maleńka. Dotarłaś
cała i zdrowa? :)
Domyślam się już od kogo ta
tajemnicza wiadomość, od Alana! Zapisuję jego numer jako „Ten
jedyny”.
Ja: A dotarłam, dotarłam. Nie masz co
się martwić. Jestem, aż takim ciekawym obiektem, że podziwiałeś
mnie jak wchodziłam do domu? Haha:)
„Ten jedyny”: Żebyś wiedziała,
musiałem dopatrzyć tego, żebyś bezpiecznie dotarła. Już się
stęskniłem, a to minęła dopiero godzina, eh no nie.:(
Ja: Ej, ja też.. a teraz postało nam czekanie,
ale Bogu dzięki ja jestem cierpliwa. <3
„Ten jedyny”: Ja przeciwnie, no ale
muszę wspierać zespół, nic nie poradzę.. ale obiecam, że to
nadrobimy za jakiś czas!
Ja: Już się nie
mogę doczekać, aż znowu Cię pokonam w bitwie na śnieżki!
„Ten jedyny”: Wcale mnie nie
pokonałaś ani nie pokonasz, kłamczuszku..
-On-
No nie, już mija półtora tygodnia.
Gdzie ona jest? Gdzie mój skarbek? Tak tęsknię, a dopiero dzisiaj
-wieczór jadę na zawody. Daje buziaka mamie, biorę torbę i
wychodzę z domu. Zmierzam w kierunku ośrodka, bo zbiórka już
zaraz.
Ja: Już pędzę na zbiórkę i zaraz
wyjeżdżamy.
„Ta jedyna”: Trzymam kciuki! Ja
niedługo też jadę z zespołem na zawody co prawda jednodniowe, ale
ty się stęsknisz ajaj.
Ja: A weź nic nie mów. Na razie muszę
kończyć. Pa skarbie.
Zbytnio nie ciągnie mnie,żeby
zostawić telefon bo przynajmniej mam ją w wyświetlaczu, ale wiem, że trener, jest troszkę
uczulony na te wszystkie gadżeciki. Mimo, że nie jesteśmy dzieciaczkami z przedszkola
dalej nas tak traktuje i czepia się do używania nawet telefonów..
Wchodzimy do autokaru i odjeżdżamy,
długa trasa przed nami..
Minęła godzina, a mi jest coraz
nudniej.
-A no opowiadaj jak ta laseczka? –
wtrąca się Louis.
-A dobrze, dobrze, tęsknie za nią
tak, że masakra. Bezsilny jestem.
-Ja za swoją też bym tęsknił, ale
nie mam jej, może znajdę. Chociaż po Lenie to mi się czegokolwiek
odechciewa.
-Weź, tam nie narzekaj można sobie
znaleźć kogoś od tak. Byłem innego zdania, ale Emma zmienia
wszystko obraca i życie, aż nabiera kolorków. Jeszcze nie jest moja dziewczyną oficjalnie, ale co to za
problem? Jeszcze troszkę i będzie tylko moja!
-No to powodzenia, teraz lecimy w kimę,
bo jeszcze daleka droga, a zmuła jest ostra.
-No to dobranoc!- zaśmiałem się.
Próbuje zasnąć, ale coś mi nie daje
zasnąć, a raczej ktoś..
-----------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że część napisana w miarę ciekawie. Po raz trzeci zapraszam do komentowania,. Dziękuję jednak za opinię pisane w wiadomości prywatnej oraz bardzo dziękuję osobom, które mnie wspierają i motywują, mam nadzieję, że coś osiągnę.
Do zobaczenia <3



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz