wtorek, 20 grudnia 2016

Przeznaczeni 4.

-Ona-
Postanawiam, że wyjdę z Dianą, bo nie ma co, ale nie mam dziś niczego w planach. Umawiam się w centrum handlowym.Przy okazji coś zjemy, wypijemy, pogadamy, a może coś kupię, bo ostatnio moja szafa prezentuję się „ubogo”.
Tak jak to ja, zanim się ogarnęłam, patrzę a na zegarku 14.21, za 9 minut mam autobus prosto pod galerię no niech to! Rzucam szczotkę, odłączam telefon od ładowania, wrzucam wszystko co przyjdzie mi na myśl do torby i biegiem znikam z domu.
Przychodzę punktualnie, akurat autobus przemierza ulicę obok, uff zdążyłam.
Wsiadam, rozglądam się, może ktoś znajomy, akurat jedzie w tamtym kierunku, jednak nikogo nie dostrzegam. W końcu mam tak dobry humor, że można pozazdrościć.
Zbliżam się do głównego wejścia, gdzie już widzę rozweseloną Dianę. Macha do mnie szalikiem jakbym nie wiedziała, że to ona, aj ta moja przyjaciółka.
Jak zwykle witamy się, tulimy, buziaczki i lecimy podbijać sklepy.
-Patrz jak ślicznie, jejku, przecież coraz bliżej święta!

-Jeszcze nie tak blisko, no koło miesiąca, ale jak zwykle za szybami widnieją bożonarodzeniowe dekoracje. Przyznam, że klimat jest cudowny! Jak ja kocham te święta!

-No właśnie prezenty, rodzina w pełnym komplecie, uśmiech! Czego chcieć więcej!

-Ja wiem czego..- zagłębiłam się w rozmyśleniach.

-No niby..

-A Alan? Go mi brakuję w tej całości, ale to tylko teraz..

-Aa.. wyjechał na te zawody? A ten jego kolega przystojny też?

-Diana o kim ty mówisz? I kto tu się zakochuje? - zaśmiałam się.

-Ten taki noo.. jego najbliższy znajomy..

-Louis? No tak, pojechali razem,więc jesteśmy obydwie same,aj. Ale nie podejrzewałam, że spodoba Ci się właśnie on.

-A w ogóle wiesz, czy ten twój to szykuje coś więcej, czy dalej będziecie tacy bez zobowiązań?

-Ja tam nie narzekam. Nie mogę na niego naciskać, chociaż nie ukrywam, że czas ulatuje, a my nie robimy tego kroku, no ale to może nie na to pora

-Wmawiaj sobie, a później Ci ucieknie.
-Ty lepiej pilnuj swojego- powiedziałam lekko zirytowana, bo jednak nie można nikogo przymuszać do czegoś, a w szczególności do miłości.. chciałabym zaznać tego uczucia, kiedy mnie poprosi, ale nic nie poradzę. Cierpliwość wynagradza później, więc co tu narzekać. Oby ta bajka trwała!

-On-
Dojechaliśmy na miejsce, niezła kwatera, szykują się ciekawe noce. Wyjazdy z drużyną zawsze sprawiały mi przyjemność, zabawa, rywalizacja, wygrane, czasami porażki, po których wszyscy wspólnymi siłami się podnosiliśmy, ale brakowało mi jednej osoby.

Ja: Siedzę aktualnie w pokoju, niby jest ok, ale brakuje mi czegoś..
Mama: Synek, przecież wszystko wziąłeś.
Ja: Ta, wszystko.. ale nie wszystkich, chcę do Emmy.
Mama: Oj.. nie narzekaj! Świat się nie zawali. Graj jak najlepiej, dla mnie i dla niej. Kocham Cię buziaki.


No tak mamo, najlepiej powiedzieć „Świat się nie zawali”, pomocna dłoń..
Siedzę, zerkając na telefon, ale czego ja oczekuję, że sama napisze, chyba się grubo mylę, co do tego co ona ma zamiar robić. Przychodzi powiadomienie. Myślę, że to ona, ale nie. To od Louisa:
„Stary złaź już na dół, bo zaraz idziemy na trening, będziemy sobie biegać po lesie!”
Kompletnie nie chcę wychodzić.. Jest szaro, buro, ponuro, a no dodatek tak zimno, ale cóż trzeba słuchać się trenera.
Schodzę na dół.

-Ona-
Błądzimy bez celu po galerii, zaliczyłyśmy już parę sklepów, kupiłam kilka nowych bluzek, jedną parę spodni, teraz została nam ostatnia atrakcja, jedzenie, ale nie mamy ochoty zbytnio jeść na mieście, więc wpadam na pomysł zorganizowania nocki, będę przynajmniej miała co robić.

Ja: Hej! Mogę zaprosić Dianę na noc? Zrobimy jakąś dobrą sałatkę na kolacje, pooglądamy filmy, a tato wrócił do domu?
Mama: No dobra zapraszaj, tak wrócił, więc tej sałatki będzie potrzeba o parę porcji więcej. To do zobaczenia.

Idziemy do mnie. Początkowo rozwalamy się obie na łóżku, bo jesteśmy tak zmęczone tymi zakupowymi wędrówkami.
Nadchodzi wieczór, robimy nasze wieczorowe, popisowe danie, co prawda przepis banalny, ale jaki pyszny. Po niezłej zabawie przy przygotowywaniu jedzenia, spożywamy go spokojnie i ponownie wracamy do mojego pokoju.
Gadamy i próbujemy wymyślić jakiś plan na tą noc, bo jednak nie będziemy siedzieć i zrzędzić. Nie musimy długo czekać, rodzice idą spać, a do mnie przychodzi sms:

„Ten jedyny”: Ej księżniczko,śpisz czy nie?
Ja: No co ty.. nie śpię. Diana u mnie jest!
„Ten jedyny”: A to gitara.

Czekam na jakąś wiadomość, nic nie przychodzi. Po 5 minutach rozlega się mój dzwonek w telefonie, biegnę szybko, bo przypadkowo możemy obudzić rodziców, to on dzwoni.
Pokazuję Dianie na co ona:
-No odbieraj!- krzyczy
-Dobra już!
Odbieram, a w słuchawce słyszę jego głos:
-No hej Emma. Co tam u ciebie mała?
-No hej Emma..- ktoś z tyłu przedrzeźnia Alana zakładam, że to Louis
-Ucisz tam kolegę. - śmieję się. - znaczy w sumie siedzimy i się nudzimy
-Dawaj na głośnomówiący – drze mi się do słuchawki Diana.
-Dobra. - niech jej będzie, myślę.- A wy co tam porabiacie? Czyżby siedzisz z Louisem?
-Żebyś wiedziała, tylko on jest taką małpą i się jeszcze szczerzy mi tu do telefonu.

-Ooo Louis!!!- zaczyna ekscytować się moja przyjaciółka.
-Wiesz co daj go do telefonu, niech sobie porozmawiają, bo chyba nam nie dadzą dojść do słowa.

Czekam już głupie 20 minut, zabieram jej telefon.
-Dobra, pozarywasz kiedy indziej dawaj mi Alana.
-No weź Emmuś, skarbeczku, daj mi ją. -błaga Louis, na co ja go zbywam.
-Nie, poproszę mojego Alana do telefonu.

-No dobra, to ja się oddalę od Louisa i troszkę pogadamy, póki jeszcze czas.

-Pewnie zaraz musisz iść, a to przez nich, chyba ktoś się zakochał, ajaja. - śmieję się.
-Moje serce to chyba normalnie chcę uciec, z tej tęsknoty.

-O to chyba ktoś też i mnie kocha.

-No pewnie, a mnie ktoś chociaż lubi?

-Lubi, mało powiedziane, nie martw się. Ja też..

-Ej tylko nie smuć się, przyjadę niedługo.

-A jakie plany na jutro?

-Od rana treningi i jeden mecz się szykuję, ale mało ważny.

-Ja tam jutro się uczę, bo pojutrze przecież szkoła.. i idę na siatkóweczkę!

-To powodzenia, kujonku kochany, ja mam nadzieję, że nieźle się tam spisujesz z tą siatkówką.

-Spokojnie siary Ci nie zrobię.
Nasza rozmowa ciągnęła się, aż po godzinę, ale on musiał kończyć.
Patrzę, a Diana już tam chrapie, chyba się zanudziła. Postanawiam ją obudzić, a co tam
Krzyczę, a ona wstaję jak oparzona.
-Boże czemu drzesz się?!

-Chciałam Cię skutecznie obudzić- uśmiechnęłam się perfidnie.

-Ale kobieto już jest 1, chodź spać.

-Nie ma po co spać, miłość mnie rozbudziła, musimy pogadać!


-On-
Nie widzieliśmy się już prawie trzy tygodnie, jednak pisanie sms-ów jest okay, ale nie satysfakcjonuje, jak spotkania w realu i całkowite oddawanie się tylko tej osobie. Wiem, że dziś ona wyjeżdża.. ale tym razem ją zaskoczę. Dowiedziałem się o dokładnej lokalizacji tego wydarzenia, więc zrobię jej miłą niespodziankę.
Wyjazd mają o 7, wstaję koło 6. Ubieram się i pędzę pod jej dom.
-Cześć skarbie!- mówię radośnie..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz