-Ona-
Postanawiam, że wyjdę z Dianą, bo
nie ma co, ale nie mam dziś niczego w planach. Umawiam się w
centrum handlowym.Przy okazji coś zjemy, wypijemy, pogadamy, a może
coś kupię, bo ostatnio moja szafa prezentuję się „ubogo”.
Tak jak to ja, zanim się ogarnęłam,
patrzę a na zegarku 14.21, za 9 minut mam autobus prosto pod galerię
no niech to! Rzucam szczotkę, odłączam telefon od ładowania,
wrzucam wszystko co przyjdzie mi na myśl do torby i biegiem znikam z
domu.
Przychodzę punktualnie, akurat autobus
przemierza ulicę obok, uff zdążyłam.
Wsiadam, rozglądam się, może ktoś
znajomy, akurat jedzie w tamtym kierunku, jednak nikogo nie
dostrzegam. W końcu mam tak dobry humor, że można pozazdrościć.
Zbliżam się do głównego wejścia,
gdzie już widzę rozweseloną Dianę. Macha do mnie szalikiem jakbym
nie wiedziała, że to ona, aj ta moja przyjaciółka.
Jak zwykle witamy się, tulimy,
buziaczki i lecimy podbijać sklepy.
-Patrz jak ślicznie, jejku, przecież
coraz bliżej święta!
-Jeszcze nie tak blisko, no koło
miesiąca, ale jak zwykle za szybami widnieją bożonarodzeniowe
dekoracje. Przyznam, że klimat jest cudowny! Jak ja kocham te
święta!
-No właśnie prezenty, rodzina w
pełnym komplecie, uśmiech! Czego chcieć więcej!
-Ja wiem czego..- zagłębiłam się w
rozmyśleniach.
-No niby..
-A Alan? Go mi brakuję w tej całości,
ale to tylko teraz..
-Aa.. wyjechał na te zawody? A ten
jego kolega przystojny też?
-Diana o kim ty mówisz? I kto tu się
zakochuje? - zaśmiałam się.
-Ten taki noo.. jego najbliższy
znajomy..
-Louis? No tak, pojechali razem,więc
jesteśmy obydwie same,aj. Ale nie podejrzewałam, że spodoba Ci się
właśnie on.
-A w ogóle wiesz, czy ten twój to
szykuje coś więcej, czy dalej będziecie tacy bez zobowiązań?
-Ja tam nie narzekam. Nie mogę na
niego naciskać, chociaż nie ukrywam, że czas ulatuje, a my nie
robimy tego kroku, no ale to może nie na to pora
-Wmawiaj sobie, a później Ci
ucieknie.
-Ty lepiej pilnuj swojego- powiedziałam
lekko zirytowana, bo jednak nie można nikogo przymuszać do czegoś,
a w szczególności do miłości.. chciałabym zaznać tego uczucia,
kiedy mnie poprosi, ale nic nie poradzę. Cierpliwość wynagradza
później, więc co tu narzekać. Oby ta bajka trwała!
-On-
Dojechaliśmy na miejsce, niezła
kwatera, szykują się ciekawe noce. Wyjazdy z drużyną zawsze
sprawiały mi przyjemność, zabawa, rywalizacja, wygrane, czasami
porażki, po których wszyscy wspólnymi siłami się podnosiliśmy,
ale brakowało mi jednej osoby.
Ja: Siedzę aktualnie w pokoju, niby
jest ok, ale brakuje mi czegoś..
Mama: Synek, przecież wszystko
wziąłeś.
Ja: Ta, wszystko.. ale nie wszystkich,
chcę do Emmy.
Mama: Oj.. nie narzekaj! Świat się
nie zawali. Graj jak najlepiej, dla mnie i dla niej. Kocham Cię
buziaki.
No tak mamo, najlepiej powiedzieć
„Świat się nie zawali”, pomocna dłoń..
Siedzę, zerkając na telefon, ale
czego ja oczekuję, że sama napisze, chyba się grubo mylę, co do
tego co ona ma zamiar robić. Przychodzi powiadomienie. Myślę, że
to ona, ale nie. To od Louisa:
„Stary złaź już na dół, bo zaraz
idziemy na trening, będziemy sobie biegać po lesie!”
Kompletnie nie chcę wychodzić.. Jest
szaro, buro, ponuro, a no dodatek tak zimno, ale cóż trzeba słuchać
się trenera.
Schodzę na dół.
-Ona-
Błądzimy bez celu po galerii,
zaliczyłyśmy już parę sklepów, kupiłam kilka nowych bluzek,
jedną parę spodni, teraz została nam ostatnia atrakcja, jedzenie,
ale nie mamy ochoty zbytnio jeść na mieście, więc wpadam na
pomysł zorganizowania nocki, będę przynajmniej miała co robić.
Ja: Hej! Mogę zaprosić Dianę na noc?
Zrobimy jakąś dobrą sałatkę na kolacje, pooglądamy filmy, a
tato wrócił do domu?
Mama: No dobra zapraszaj, tak wrócił,
więc tej sałatki będzie potrzeba o parę porcji więcej. To do
zobaczenia.
Idziemy do mnie. Początkowo rozwalamy
się obie na łóżku, bo jesteśmy tak zmęczone tymi zakupowymi
wędrówkami.
Nadchodzi wieczór, robimy nasze
wieczorowe, popisowe danie, co prawda przepis banalny, ale jaki
pyszny. Po niezłej zabawie przy przygotowywaniu jedzenia, spożywamy
go spokojnie i ponownie wracamy do mojego pokoju.
Gadamy i próbujemy wymyślić jakiś
plan na tą noc, bo jednak nie będziemy siedzieć i zrzędzić. Nie
musimy długo czekać, rodzice idą spać, a do mnie przychodzi sms:
„Ten jedyny”: Ej księżniczko,śpisz
czy nie?
Ja: No co ty.. nie śpię. Diana u mnie
jest!
„Ten jedyny”: A to gitara.
Czekam na jakąś wiadomość, nic nie
przychodzi. Po 5 minutach rozlega się mój dzwonek w telefonie,
biegnę szybko, bo przypadkowo możemy obudzić rodziców, to on
dzwoni.
Pokazuję Dianie na co ona:
-No odbieraj!- krzyczy
-Dobra już!
Odbieram, a w słuchawce słyszę jego
głos:
-No hej Emma. Co tam u ciebie mała?
-No hej Emma..- ktoś z tyłu
przedrzeźnia Alana zakładam, że to Louis
-Ucisz tam kolegę. - śmieję się. -
znaczy w sumie siedzimy i się nudzimy
-Dawaj na głośnomówiący – drze mi
się do słuchawki Diana.
-Dobra. - niech jej będzie, myślę.-
A wy co tam porabiacie? Czyżby siedzisz z Louisem?
-Żebyś wiedziała, tylko on jest taką
małpą i się jeszcze szczerzy mi tu do telefonu.
-Ooo Louis!!!- zaczyna ekscytować się
moja przyjaciółka.
-Wiesz co daj go do telefonu, niech
sobie porozmawiają, bo chyba nam nie dadzą dojść do słowa.
Czekam już głupie 20 minut, zabieram
jej telefon.
-Dobra, pozarywasz kiedy indziej dawaj
mi Alana.
-No weź Emmuś, skarbeczku, daj mi ją.
-błaga Louis, na co ja go zbywam.
-Nie, poproszę mojego Alana do
telefonu.
-No dobra, to ja się oddalę od Louisa
i troszkę pogadamy, póki jeszcze czas.
-Pewnie zaraz musisz iść, a to przez
nich, chyba ktoś się zakochał, ajaja. - śmieję się.
-Moje serce to chyba normalnie chcę
uciec, z tej tęsknoty.
-O to chyba ktoś też i mnie kocha.
-No pewnie, a mnie ktoś chociaż lubi?
-Lubi, mało powiedziane, nie martw
się. Ja też..
-Ej tylko nie smuć się, przyjadę
niedługo.
-A jakie plany na jutro?
-Od rana treningi i jeden mecz się
szykuję, ale mało ważny.
-Ja tam jutro się uczę, bo pojutrze
przecież szkoła.. i idę na siatkóweczkę!
-To powodzenia, kujonku kochany, ja mam
nadzieję, że nieźle się tam spisujesz z tą siatkówką.
-Spokojnie siary Ci nie zrobię.
Nasza rozmowa ciągnęła się, aż po
godzinę, ale on musiał kończyć.
Patrzę, a Diana już tam chrapie,
chyba się zanudziła. Postanawiam ją obudzić, a co tam
Krzyczę, a ona wstaję jak oparzona.
-Boże czemu drzesz się?!
-Chciałam Cię skutecznie obudzić-
uśmiechnęłam się perfidnie.
-Ale kobieto już jest 1, chodź spać.
-Nie ma po co spać, miłość mnie
rozbudziła, musimy pogadać!
-On-
Nie widzieliśmy się już prawie trzy
tygodnie, jednak pisanie sms-ów jest okay, ale nie satysfakcjonuje,
jak spotkania w realu i całkowite oddawanie się tylko tej osobie.
Wiem, że dziś ona wyjeżdża.. ale tym razem ją zaskoczę.
Dowiedziałem się o dokładnej lokalizacji tego wydarzenia, więc
zrobię jej miłą niespodziankę.
Wyjazd mają o 7, wstaję koło 6.
Ubieram się i pędzę pod jej dom.
-Cześć skarbie!- mówię radośnie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz